(edited)
DE EN FR ES PL
Przerwa w pracy magazynu. W dniach 1-5 maja 2024 nie wysyłamy zamówień. Przepraszamy za utrudnienia.

Wywiad #7 Marko Prezelj

październik 12, 2017

Wywiad #7 Marko Prezelj

Marko Prezelj jest znanym i szanowanym wspinaczem ze Słowenii. To człowiek rodzinny, którego oczy zdradzają dobroć i entuzjastyczne podejście do życia. Posiada dyplom Inżynierii Chemicznej, uprawnienia przewodnika górskiego, pasjonuje się fotografią. Chętnie dzieli się swoim ogromnym doświadczeniem. Jego osiągniecia takie jak wytyczanie nowych szlaków w Himalajach, w Patagonii czy na Alasce, są imponujące i inspirują wspinaczy. Marko wrócił niedawno z Doliny Kishtwar w Indiach, gdzie razem z Alešem Cesenem i Urbanem Novakiem wytyczyli nowe drogi wspinając się w stylu alpejskim, All or nothing, zachodnią ścianą Arjuny (6250 m) i południową granią P6013 (6038 m). 

1. Niedawno wróciłeś z ostatniej wyprawy do doliny Kishtwar w Indiach. Proszę opowiedz nam o tej wyprawie.
    Nasza ostatnia wyprawa do Indii różniła się od poprzednich trzech wyjazdów. Głownie dlatego, że znaliśmy już dobrze okolicę i logistykę. Odwiedziliśmy dolinę Kijaj Nullah w ubiegłym roku podczas rozpoznania. Nie będę udawać, że wybraliśmy się tam spontanicznie. Mieliśmy określone oczekiwania i cele, wyprawa była zaplanowana. Pogoda była wymagająca z dużą ilością śniegu, zmienna i niestabilna. Mieliśmy sześć dni na aklimatyzację w obozie bazowym. Tylko sześć dni bez opadów, podczas pobytu w bazie. Patrząc wstecz, jest dla mnie oczywiste, że mieliśmy szczęście w podejmowaniu trafnych decyzji. Wspinaczka mikstowa była najlepsza, na jaką mogliśmy liczyć, biorąc pod uwagę nasze ograniczenia. Bawiliśmy się bardzo dobrze w gronie przyjaciół. Ostatecznie jesteśmy „wykształconym” zespołem z dwoma tytułami doktorskimi - Aleš i Urban. ☺ Wyprawa łączyła odpowiednią dawkę niepewności i wyniki dobrych w skutkach decyzji, co składa się na niezapomnianą ekspedycję. Takie doświadczenia motywują. Są niezapomniane – Jedyne w swoim rodzaju, pozostają na zawsze w pamięci. Arjuna, biorąc pod uwagę jej historię, jest pewnego rodzaju Polskim szczytem.
    2. Podczas ostatnich wypraw towarzyszyli Ci młodsi alpiniści. Jako przedstawiciel innej generacji jak się czujesz wspinając się z nimi?

      Poczucie młodości czy starości jest w naszych głowach. Moje ciało oczywiście sygnalizuje, że przeszło już wiele przygód, ale mój umysł wciąż jest elastyczny. To irytujący paradoks wieku, kiedy w głowie zapanuje porządek, a reszta ciała zaczyna się zmieniać, po wszystkich minionych latach pracy i nauki. Mój umysł jest nawet jaśniejszy odkąd zacząłem się wspinać z ludźmi, którzy dokumentują się młodszym wiekiem. Myślę, że bardzo dobrze nam się współpracuje, z moim doświadczeniem i ich świeżym podejściem. Młodsi są silniejsi i szybsi ode mnie. Biorąc pod uwagę proces decyzyjny, wciąż czuję, że mój rozsądek jest cenny. To cudowne uczucie współpracować i przekazywać dalej wiedzę o sztuce alpinizmu.
      3. Jak zmieniło się Twoim zdaniem wspinanie od czasu, kiedy zacząłeś swoją karierę wspinaczkową w 1982 r?
        Wspinanie, lub raczej alpinizm, zmieniło się bardzo. Kiedyś chodziło o rodzaj aktywność, poprzez którą człowiek mógł się sprawdzić, coś sobie udowodnić. Sprzęt był dobry, ale daleki od tego, jaki jest dostępny teraz. Wiedza i przepływ informacji o wszystkim, była mniejsza w porównaniu z dzisiejszą. Internet, telefony komórkowe, satelity… media społecznościowe ze swoim mitem „cudownego życia” … zmieniły życie człowieka w pojęciu ogólnym. Jak na ironię, kiedyś wspinanie było przygodą bardziej niż teraz, w szczególności jeśli chodzi o większy zasięg, kiedy jest dużo wyzwań dla podejść w stylu nowoczesnym. Oczywiście standardy idą w górę, teraz silni wspinacze są w stanie zdobywać ściany bez asekuracji, w miejscach, gdzie 30 lat temu było to niewyobrażalne. Wiedza dotycząca treningów, przygotowania, życia w ogóle, zmienia się i poszerza. Ośmielam się twierdzić, że nastała złota era dla alpejskiego free climbing-u – dla każdego, kto chce przesunąć granicę zdobywania wysokich gór, możliwości są coraz większe… Niestety czasy w których żyjemy, nie sprzyjają przyjemnej niepewności, odkrywaniu nieznanego. Chcemy wiedzieć wszystko wcześniej i planujemy z wyprzedzeniem. Bank pożycza pieniądze na podstawie rozpisanego planu i projektu, prawnicy załatwiają sprawy, jeżeli coś okazuje się być inne niż nasze oczekiwania i efekt, którego się spodziewaliśmy. Firma ubezpieczeniowa bierze odpowiedzialność, kiedy coś pójdzie źle… Nie możemy udawać, że te sprawy nie mają wpływu na ewolucję nas samych jako ludzi..
        4. Twoja pierwsze ekspedycja na Lhotse Shar w 1987 r. była wspinaczką w starym stylu „powolna i ciężka” z asekuracją i długim czasem spędzonym w górach. Kiedy zdałeś sobie sprawę, że nie jest to w Twoim stylu?
          Od razu podczas tej wyprawy poczułem, że nie lubię tego typu podejścia. Byłem młody i nie miałem doświadczenia. Chciałem sprawdzić moje możliwości w kolejnym roku na północnej ścianie Cho Oyu, gdzie coś mnie przyciągało. Tam cieszyłem się wspinaniem bez asekuracji (od wys. 7350m do szczytu) i odtąd nigdy więcej nie próbowałem „zabezpieczać się”. To zupełnie inny rodzaj „zabawy”, a tamten sposób nie motywował mnie odpowiednio.
          5. Czy coś szczególnego sprawia, że Słoweńscy wspinacze są tak świetni? Ciężkie treningi, mentalność?
            Jesteśmy dobrzy? Nie sądzę, że Słoweńscy wspinacze są lepsi niż wspinacze z innych krajów. To raczej pojedyncze osoby, jednostki, które lubią pokonywać granice własnych możliwości. Naszą narodową dumą jest zakorzenione w historii połączenie z górami i wspinaniem. Populacja Słowenii to 2 miliony ludzi, wszyscy są zwolennikami spędzania czasu na wolnym powietrzu. Może jest w nas pewnego rodzaju siła mentalna. Słowenia leży w miejscu gdzie rządzący i zasady często się zmieniały. Pomimo trudnych czasów, Słoweńcy przetrzymali najgorsze i przetrwali. Tylko 2 miliony ludzi, ale przetrwaliśmy z naszą kulturą i językiem.
            6. W artykule, który pojawił się w 2007 r. w magazynie Alpinist Magazine, podzieliłeś się myślami na temat Piolet d’Or (Złoty Czekan) i ducha współzawodnictwa, który ogarnął alpinizm. 10 lat później, czy widzisz jakieś zmiany? Co myślisz o kierunku, w jakim zmierza?
              Zmiany w Piolet d’Or? Jestem zmęczony tłumaczeniem, to jak wyjaśniać znaczenie dowcipu… Złoty Czekan to romantyczna idea, która utraciła swojego ducha romantyzmu. W ciągu ostatnich 10 lat, wydarzenie dojrzało. Nie widzę niestety zbyt wielkiej poprawy. To niezręczne, ale wydarzenie nie posiada prawdziwej tożsamości. Francuscy organizatorzy, teraz GHM (Groupe de Haute Montagne) lubią przepych i prestiżowy status nagrody, a British Alpine Club cieszy się z (ukrytej) opłaty za selekcję. Kiedy sponsorzy i media konkurują w opowiadaniu historii i budowaniu wizerunku, nie da się uniknąć klasycznego targowiska próżności. My ludzie, w pewnym stopniu, okazujemy się być ostatecznie narcystyczni.
              7. Co powinniśmy zrobić aby zachować ducha alpinizmu?
                Nie wiem. Może spytamy Siri lub Google? ☺ Alpiniści są szczerzy, żyją w zdrowym duchu. Alpinizm jest aktywnością uprawianą przez nieliczną grupę. Może przetrwać lub zniknąć, tylko dzięki naszej małej społeczności. Jak zwykle istnieje obawa o przyszłość, w społeczeństwie które udaje, gdzie szczerość jest jedynie naiwnym stwierdzeniem. Promowanie samych siebie nie ma nic wspólnego z prawdziwym alpinizmem, to czyny pokazują kim jesteś. Słowa, wizerunek i filmiki pokazują głównie, kim chciałbyś być, jak chcesz być postrzegany, jak chcesz być odbierany.
                8. Jesteś zapracowanym, zajętym człowiekiem, spędzasz czas z rodziną, jesteś przewodnikiem górskim, alpinistą i fotografem. Masz jakiś czas wolny? Jeśli tak, co wtedy robisz?
                  Jaki czas wolny? ☺ A pojęcie zapracowany...? Gloryfikacja bycia ciągle zajętym jest bardzo popularna. Daje wygodną wymówkę bierności lub pozwala czuć się potrzebnym. Rozmawiamy o priorytetach w życiu, jak sądzę. Bycie po prostu mężczyzną i człowiekiem, jest moim najważniejszym wyzwaniem. Cieszą mnie prace w ogródku, staromodne spotykanie i poznawanie nowych ludzi, czytanie, czasem gotowanie… …
                  9. Co jest dla Ciebie w życiu ważne?
                    Szczerość. Ciekawość. Pasja. Prostota. Radość. Spontaniczność i działanie w zgodzie z samym sobą. Oraz wytrwałość w tych wszystkich, wspomnianych wyżej cechach. Chciałem wspomnieć zdrowie, ale myślę, że to jasne, dla mnie to podstawa, przynajmniej zdrowie psychiczne. Ciało ma podążać za umysłem, póki co.

                     
                    Dziękuję Marko! 


                    Dziękuję Wam za bezwarunkowe wsparcie, dobrego ducha i wspaniałe jedzenie.
                    LYOFOOD jest tak smaczne, że nawet moi wspinaczkowi partnerzy chcieli zjeść wszystko… …

                    Poznaj Marko.





                    Zostaw komentarz